PROFILAKTYK.ORG

Karolina Kmiecik-Jusięga

Bezpieczeństwo w sieci?!

 

Jednym z największych problemów polskiej szkoły wcale nie są pieniądze, system czy infrastruktura. Nawet nauczyciele i pedagodzy coraz lepiej radzą sobie z coraz to nowszymi wyzwaniami współczesnej cywilizacji. Tym zaś co stanowi ogromny element ryzyka są tzw. edukatorzy, trenerzy i inne osoby wchodzące z zewnątrz do szkoły, czy to realnie, czy wirtualnie.

Od kilkunastu lat tych osób jest coraz więcej: prowadzą one mniej lub bardziej niszczące młodych ludzi „akcje profilaktyczne” (w odróżnieniu od programów profilaktycznych, które są prowadzone przez pedagogów i psychologów), „edukacje seksualne” i „szkolenia medialne”. Ich kompetencje pedagogiczne budzą wiele zastrzeżeń, a często zdarza się, że są wręcz szkodliwe dla młodzieży w każdym wieku. Nie zdają sobie sprawy, że przekaz swój kierują do ludzi pozbawionych mechanizmów ochronnych, bezbronnych, a przy tym bezkrytycznie otwartych na nowe treści. Dlatego, kiedy dajmy na to dziesięcio- czy dwunastolatek narażony jest na komunikaty podprogowe, czy manipulacje, nie jest w stanie się obronić. Co więcej: zły przekaz, okraszony  emocjonalną formą,  łatwiej przyjmuje i internalizuje, bez względu na treści merytoryczne. 

Przykład takiego złego przekazu nauczyciele i rodzice mogą znaleźć w filmiku stanowiącym część materiałów edukacyjnych przeznaczonych dla uczniów wszystkich poziomów szkół. Materiały te stworzone są na potrzeby „kompleksowego projektu kształtowania bezpiecznych zachowań w sieci” pod nazwą Cybernauci. Na stronie budzącej zaufanie (edu.pl!) dowiadujemy się, że „głównym celem projektu jest podniesienie poziomu bezpieczeństwa korzystania z sieci przez dzieci i młodzież, a także ich rodziców, opiekunów i nauczycieli”. Całość finansowana jest przez Ministerstwo Edukacji Narodowej a patronat daje również Ministerstwo Cyfryzacji, Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak oraz Ośrodek Rozwoju Edukacji. Która szkoła nie skorzysta z takiego programu? A więc uwaga, tylko trzy refleksje:

Po pierwsze nie wiadomo jak twórcy i realizatorzy projektu rozumieją bezpieczeństwo. Czy nabywanie wiedzy o zagrożeniach w sieci to bezpieczeństwo? Czy wiedza o internecie, zachowaniach w nim, tworzeniu haseł, stron i innych elementów to bezpieczeństwo? 

Po drugie, każdy projekt edukacyjny, który wchodzi do szkół z zewnątrz należy wziąć pod lupę i przyjrzeć się jakie treści merytoryczne niesie ze sobą, ale przede wszystkim JAKIE WARTOŚCI, IDEE, czy ideologie przemyca. W profesjonalnym projekcie o wartościach mówi się jasno i otwarcie. 

I po trzecie: kwestia wspomnianego wyżej filmiku, w którym produkuje się pan Karol Paciorek, chwalący się, że nie ukończył studiów (nomen omen pedagogicznych) bo został „youtuberem”. Ów, w niecałych ośmiu minutach przekazuje świadomie bądź nie (jedno i drugie świadczy fatalnie o autorze wypowiedzi), co następuje: przedmiot wychowania do życia w rodzinie to bzdety o pszczółkach, filmy pornograficzne można dostać od kolegi, dobrze jest wiedzieć jak robić zakupy tak żeby rodzice się nie dowiedzieli oraz, że nocne czuwanie w kościółku jest passe. Chyba wystarczy, żeby dojrzałemu nauczycielowi i rodzicowi zapaliła się czerwona lampka. 

Nie wiadomo, dlaczego MEN, „mówiący” wartościach i rodzinie jako najważniejszej strukturze społecznej, finansuje takie szkodliwe treści. Wiadomo jednak, że dorośli, którym zależy na dobru dzieci powinni być czujni i nie tylko otwarci, ale też krytyczni wobec każdego nowego projektu czy programu edukacyjnego. Wiadomo też, że najważniejszy w obszarze bezpieczeństwa w sieci jest kręgosłup moralny i przekonanie o tym, co jest dobre, a co złe. Każdy relatywizm, mniejsze, większe i szare jest stosowne, ale dla dorosłych! Dzieci, by prawidłowo się rozwijać i zdrowo uczestniczyć w życiu społecznym potrzebują jasnych przekazów, czytelnych wartości i granic, by potem, gdy dojrzeją, mogły je oceniać. 

Projekt „Cybernauci” wprowadza sporo zamieszania, szkodliwe informacje i może niszczyć dziecięcą wrażliwość. Deprecjonuje niezwykle ważne treści pojawiające się w ramach przedmiotu WDŻ. Rodzice dowiadują się, że haker to człowiek twórczy, majsterkowicz i - w podtekście- ktoś godny naśladowania, skoro nawet tworzy systemy operacyjne. Dzieci uczą się jak kupować w sieci i nie mówić o tym rodzicom (tzw. dopalacze kupicie głownie w ten sposób). A Ministerstwo Edukacji Narodowej śpi spokojnie…. czy aby na pewno?

 

Karolina Kmiecik-Jusięga


Copyright © PROFILAKTYK.org