PROFILAKTYK.ORG

Karolina Kmiecik-Jusięga

BĄDŹMY POSZUKIWACZAMI AUTORYTETÓW!

 

 

Nieautorytarny autorytet

„Autorytet buduje się wtedy 

jeśli dajesz im coś ważnego 

– miłość, uwagę i prawdę”

(A. Szpak)

 

Autorytet pokorny

Pozorna sprzeczność w tytule rozdziału, określająca z jednej strony kogoś posiadającego ugodowe usposobienie, nie wymagającego podporządkowania, nie dążącego do bezwzględnej władzy a z drugiej będącego autorytetem, który z definicji powinien przejawiać skrajnie odmienne cechy, ma służyć zobrazowaniu rozwijającej się na przestrzeni lat osoby i osobowości księdza Andrzeja Szpaka. Oczywiście zadaniem moim nie jest ocena, czy psychologiczna analiza. Podejmuję próbę opisania jej z perspektywy bliskich mu osób oraz tych, którzy byli uczestnikami pracy księdza, obserwowali jego działania i chcieli o tym opowiedzieć. Celem tego opisu jest nakreślenie wychowawczej metody wpływu osobistego, która bazuje na dwóch głównych połączonych ze sobą elementach. Pierwszym jest zespół cech i umiejętności budujących autorytet wychowawcy, niezbędny do stosowania tej metody, drugi zaś stanowi zbiór narzędzi komunikowania treści o charakterze edukacyjnym i wychowawczym.

Czy można jednoznacznie powiedzieć, że ks. Szpak jest autorytetem? Zdecydowanie można. Jest nim niewątpliwie dla postronnych obserwatorów jego duszpasterskiej pracy, dla wierzących rodziców, których dzieci uczestniczyły w zlotach, przede wszystkim dla osób, którym pomógł odnaleźć Boga i samych siebie. Nie można jednak powiedzieć, że jest autorytetem w potocznym, ukonstytuowanym społecznie tego słowa znaczeniu. Pytając swoich rozmówców czy Szpak jest autorytetem, słyszałam najczęściej odpowiedzi: tak, ale... Znaczy to, że w jakiejś sferze jest, natomiast w innej już nie. Czy ta ocena dyskredytuje go i odbiera status autorytetu? Zdecydowanie nie. Postaram się więc wyjaśnić jak rozumiem autorytet i dlaczego uważam, że ksiądz Andrzej Szpak zasługuje to na miano.

Każdy w miarę normalnie rozwijający się człowiek dąży do zdobywania informacji, wiedzy i mądrości życiowej. Uczy się obserwując starszych, słuchając tego co mają do powiedzenia i tworząc sobie nowe matryce, pomocne do interpretowania odbieranych informacji w przyszłości. Każdy też posiada w różnym stopniu rozwinięte w ciągu całego życia potrzeby:  dominacji i zależności. Kiedy jesteśmy małymi dziećmi, mamy potrzebę przynależenia do kogoś. Wypełnia nas przekonanie, że nasi opiekunowie – rodzice, wychowawcy w przedszkolu – wszystko wiedzą i potrafią. Są autorytetami w każdej dziedzinie. W pewnym momencie jednak przychodzi poruszająca nas refleksja, że to nieprawda. Że rodzice wcale wszystkiego nie wiedzą, że „pani w szkole jest głupia”, że ksiądz w kościele „czegoś nie doczytał”. Ten moment sprawia, że młody człowiek rozpoczyna poszukiwania „wiedzącego lepiej i więcej”. Jest to też czas kiedy niektórzy młodzi ludzie nabierają przekonania, że to oni „wszystko wiedzą” lub też „wszystko wiedzą” ich wykreowani przez media idole, najbardziej dostępni i atrakcyjni. Dostępność i atrakcyjność obiektu powoduje, że zwykle najczęściej obecni w mediach, najbardziej charakterystyczni, widoczni celebryci (aktorzy, muzycy, piosenkarze, kabareciarze, dziennikarze, bywalcy programów rozrywkowych, politycy, kucharze itp.) stają się namaszczonymi często przez samych siebie „autorytetami”. Młodzi ludzie, nie mający w najbliższym otoczeniu (rodzinie, szkole, kościele) osób mądrych i znaczących, „kupują” na własne potrzeby taki medialny pseudoautorytet. Wydają się być zablokowani, uodpornieni na najbardziej logiczne informacje inne niż przekazy swoich „guru”. Takie zaślepienie pozostaje czasem na długo, ale zdarza się, że człowiek spotka w swoim życiu przekonujący autorytet, dzięki któremu zacznie dostrzegać istotę swojej ziemskiej egzystencji. Istnieje bowiem w naturze ludzkiej przekonanie o konieczności odniesienia jej kształtu do jakiegoś wzoru. Wynika to ze specyfiki ludzkich potrzeb (afiliacji, uznania, poczucia własnej wartości) oraz niemożności kształtowania siebie w próżni aksjologicznej i normatywnej.

Zdecydowana większość młodych ludzi, z którymi pracował ks. Szpak to osoby zablokowane, uodpornione na komunikaty z zewnątrz, a przy tym zranione, z poczuciem osamotnienia i odrzucenia w swoim rodzinnym i rówieśniczym środowisku. Przyjeżdżając na zloty i uczestnicząc we mszy, rozmowach prowadzonych przez księdza Szpaka, zaczynają odkrywać pewne prawdy o sobie, o swojej rodzinie, Bogu. Prawdy, na które dotychczas byli „ślepi i głusi”. Doznają swoistego oświecenia i wracają do swoich stałych miejsc, do domów, z innymi już poglądami i innym nastawieniem do świata. Jak pisze jedna z uczestniczek szpakowisk i pielgrzymek, po kilku latach odchodząca z Ruchu: „Zdałam sobie sprawę, że ruch bardzo mnie wzmocnił, nauczył mnie siły, która potrzebna jest w każdej nowej sytuacji życiowej (…) W tym roku kończę studia, niedługo otworzy się przede mną nowa droga, jestem pewna, że tych sześć lat wśród hipisów było trampoliną w życie. Uważam, że to był piękny czas (…) Ruch (Szpak) uczy dobroci i życia w wierze (…)”.

Zmiana jednak nie dzieje się natychmiast,  po jednym spotkaniu. Często potrzebne są lata by odkryć swoją prawdę i tym, kto ułatwia jej poznanie, jest właśnie ks. Szpak. I wyjątkowy jest tu fakt, że przekonuje on najbardziej nieprzekonanych. Znajduje takie argumenty i formy przekazu, jakich nie szuka zdecydowana większość duchownych. Dlatego może być autorytetem nie tylko dla młodzieży, którą odrzuciło tak zwane normalne społeczeństwo a nawet wykluczyło ze społeczności kościoła wielu księży. Może być też autorytetem dla tych pośredników między Bogiem i człowiekiem, którym zależy na dobru każdej  istoty ludzkiej.

„Zjawisko” autorytetu w potocznym i naukowym wymiarze wydaje się być dotknięte  relatywizmem, ambiwalencją, paradoksem, powierzchownością i destrukcją. Z jednej strony każdy wie kim jest autorytet i kto powinien nim być. Z drugiej strony, na przestrzeni dziejów, „urodziło się” tyle autorytetów deprecjonujących poprzednie, że trudno nawet światłemu analizatorowi ustalić jednoznacznie jego uniwersalną definicję. Ta mnogość poglądów, perspektyw, kryteriów podziałów i fakt, że prawie każdy ma w tej kwestii swoje zdanie, prowadzi do swoistego chaosu pojęciowego i znaczeniowego. Świadczy o tym literatura źródłowa poruszająca problematykę autorytetu. Dowodem niech będzie choćby wydana w 2011 roku 768 stronicowa monografia Lecha Witkowskiego, zawierająca skomplikowany kalejdoskop stanowisk i myśli próbujących ogarnąć interesujące mnie kwestie. W tym obszernym dziele na temat historii i postrzegania autorytetu w obszarach różnych nauk humanistycznych i społecznych, można nie tylko zaznajomić się z krytycznymi uwagami wybitnego znawcy tematu, ale można też odnajdywać fragmenty skłaniające do refleksji nad własnymi sądami. Witkowski, sam będąc niekwestionowanym autorytetem w temacie autorytetów pisze, że „chcąc coś wiedzieć o autorytetach nie warto, wręcz nie wolno ani nie przystoi dowiadywać się tego głównie z książek (…) lepiej się przyglądać, przysłuchiwać prawdziwie niezwykłym osobom, wczytywać w ślady ich myślenia, czucia i działania”. Stąd wniosek, że autorytet to nie tylko wieloznaczne pojęcie swoistego zjawiska społecznego, osobowy typ idealny, wzór do naśladowania, matryca wiedzy i mądrości, ale OSOBA, która przy pomocy wrodzonego i wyuczonego arsenału cech i umiejętności sprawia, że drugi człowiek odnajduje swoją mądrość oraz pełnię zdrowia i życia psychicznego, społecznego i duchowego. 

Etymologicznie słowo autorytet pochodzi od łacińskiego „auctor”, czyli pierwotnie ktoś kto przekazuje prawa innej osobie a wtórnie twórca, aktor, ten kto coś tworzy. Pierwotne, zanikłe już znaczenie słowa „auctor” i pochodzące od niego „auctoritas” oznaczało ojca, który mając prawa, tworząc je (jako rzymski senator) także wobec potomków, przekazuje je swoim dzieciom. W paternalistycznej kulturze rzymskiej ojciec miał wyjątkowe, najwyższe znaczenie, które dziś, w epoce trzeciej fali feminizmu wydaje się nieodwracalnym, historycznym zjawiskiem.

Autorytet to także ktoś kto jest poważny, starszy, doświadczony, wykształcony, mądry, tak więc odnosimy się do niego z szacunkiem. To nie jest błazen, krzykacz, ktoś nieopanowany, nieodpowiedzialny, nieświadomy, przebiegły, nastawiony na zysk, nie znający swojego miejsca w przestrzeni międzyludzkiej. To ktoś stojący w hierarchii społecznej i moralnej wyżej niż inni ale nie poprzez funkcję jaką sprawuje, dostępność czy status ekonomiczny, ale poprzez cechy i umiejętności jakie posiada i pozytywne relacje z ludźmi. Nie jest to ktoś stojący ponad innymi, wywyższający się, tylko ktoś na pozór taki sam, choć dający przykład i świadectwo innym. Stąpający drogą, po której mogą pójść inni. Jak pisał profesor socjologii J. Goćkowski: „Autorytet spełnia zawsze i wszędzie, choć w rozmaity sposób, funkcję ośrodka miarodajności, który ludziom jest nieodzowny do zaspokojenia potrzeby ładu. Autorytety stanowią dla ludzi, właśnie ze względu na ich społeczną istotę, ważną gwarancję  istnienia w ich życiu jedności, trwałości, pewności, a także wyrażają ich dążenie do doskonałości”. Oczywiście mowa tu o Weberowskim autorytecie charyzmatycznym, w odróżnieniu od tradycjonalistycznego, który polega na stanowieniu władzy i racjonalno - prawnego, który z kolei wynika z pełnionych funkcji w instytucjach społecznych. „Autorytet charyzmatyczny w nauce jest pozostałością nauki autorytatywnej, opartej na doktrynach epistemologicznych twórców trwałych szkół naukowych (Arystotelesa, Galileusza, Newtona, Darwina, Freuda) ale jest również konsekwencją utożsamiania poznawczych i utylitarnych wartości z charyzmą (...)”.

Najważniejszym jednak w opisywaniu autorytetu jest jego dychotomiczny charakter. Znaczy to, że każdy autorytet by nim być potrzebuje odbiorcy, czyli tego, dla którego jest autorytetem. Nie można bowiem być nim dla samego siebie. Pojawia się tu ważna kwestia komunikowania potencjalnym odbiorcom swej pozycji i permanentne zachowywanie jej, gdyż  nie jest ona daną raz na zawsze. Stąd niezmiernie ważne są u osoby będącej autorytetem umiejętności tworzenia i podtrzymywania relacji z innymi ludźmi, w czym ks. Szpak jest niewątpliwie mistrzem.

Osoby spotykające się na szpakowiskach i pielgrzymkach, należą w zdecydowanej większości do tych, którzy mają lub chcą mieć swoje zdanie i zazwyczaj jest to istota ich buntu, czasem trwającego wiele lat. Są to osoby, które nie godzą się na zasady wyznaczane im przez rodziców, opiekunów, nauczycieli, wychowawców czy środowisko lokalne. Uważają, że te zasady i normy są złe, ograniczające, nieskuteczne, niszczące ich osobowość, wolność, sposób bycia, zachowania, spędzania czasu, wolność wyboru przyjaciół. Uciekają więc od rodzinnej i szkolnej sfery aksjonormatywnej ponieważ chcą „myśleć po swojemu”. Po swojemu czyli jak? Czy zadają sobie to pytanie? Skąd młody człowiek, w pierwszych świadomych latach swojego życia ma wiedzieć czy zdanie, które ma „jest jego” czy jest to zdanie ukute na wzór inny od znanych w rodzinie i szkole wzorów? Skąd ma mieć matrycę wskazującą mu jak postępować w życiu? Jedna z odpowiedzi brzmi: powinien szukać. Ludzie, którzy nie poszukują punktów odniesienia, nie znajdują ich. Takim punktem odniesienia jest autorytet, który jest potrzebny by móc stawać się pełnoprawnym uczestnikiem kultury, dziedzicem tradycji, człowiekiem zdolnym do refleksji i  głębokiego namysłu nad rzeczywistością. 

Obwieszczany od pewnego czasu przez wszystkie możliwe media i „autorytety” kryzys (upadek, schyłek, zmierzch) autorytetu, polega z jednej strony na wszechobecnej relatywizacji wszystkich możliwych sfer życia człowieka a z drugiej na tym, że w wyniku tej relatywizacji ludzie przestali odczuwać potrzebę szukania. Kiedy nie wiadomo nic na pewno, kiedy na wszystko można spojrzeć z co najmniej dwu stron a prawdy absolutne są deprecjonowane, wręcz wyśmiewane, nie ma też pragnienia ich poznawania i przejmowania jako swoje. Przychylam się tu do poglądu Witkowskiego, który twierdzi, że kryzys autorytetu ma dwa źródła: pierwsze to brak pragnienia posiadania punktu odniesienia. Może on wynikać z liberalnego poglądu, że autorytety ograniczają perspektywę, narzucają stanowiska, lub wyznaczają znane już prawdy. A człowiek przecież dąży do nieograniczonego rozwoju a nie do nauki tego co już znane.  Drugie źródło to zanik potrzeby bycia autorytetem. To znaczy ci, którzy mogliby być autorytetami, odżegnują się od tego lub też są odsuwani od potencjalnych odbiorców przez masowe środki komunikacji, mające olbrzymi wpływ na kreowanie autorytetów.

Badania prowadzone wśród młodzieży jednak wskazują, że ma ona potrzebę posiadania wzorcowego punktu odniesienia i potrafi określić jego cechy osiowe. Młodzi poszukują autorytetu egalitarnego, personalnego, wyzwalającego i przejawiającego uniwersalne wartości, autentycznie zaangażowanego w ich sprawy na zasadzie uczestnictwa (asystencji). Poza tym każdy kryzys wyznacza nowe drogi i nową rzeczywistość. Być może ów schyłek autorytetów nie polega na tym, że ich nie ma albo są „gorsze”, mniej wartościowe ale na tym, że następuje proces przechodzenia omnikompetentnego autorytetu w autorytet specjalistyczny. To swoiste, charakterystyczne dla rozwoju cywilizacji zjawisko może wskazywać, że ludzie dojrzeli do faktu iż nie są, nie mogą być wszystkowiedzącymi w każdej dziedzinie, nie mogą umieszczać siebie w roli bóstwa, omnibusa, kogoś kto wie i jest tego pewien. Paradoksalnie jednak ci, dla których autorytety, szczególnie wyznaczające normy moralne, są przestarzałą formą kreowania rzeczywistości społecznej, nie potrafią myśleć i podejmować decyzji bez ich udziału. Tracą umiejętności refleksyjnego postrzegania świata (jeśli je oczywiście mieli) i niezbędny jest im do życia zdecydowany punkt odniesienia.

Lech Witkowski podejmując problematykę mitologizowania autorytetu, wymienia szereg „zabobonów” na jego temat, które krążą w przestrzeni wiedzy potocznej i naukowej, także pedagogicznej. Są to między innym przekonania, że: autorytet prowadzi do autorytaryzmu, musi być uznany i obecny w powszechnych poglądach, przejawia się w sprawowaniu władzy oraz przez skłonność do naśladowania go, stanowi bezdyskusyjny wzór gotowy do przyjęcia, oznacza wyższość racji i pewność słuszności,  jest tym większy im bardziej niepodważalny, oznacza pomnikowość, uległość, niepodważalne normy i wartości, jest zaprzeczeniem autonomii, rozwoju duchowego, jest potrzebny tylko niedojrzałym, można nim być usilnie o to zabiegając, jest szkodliwy i ograniczający postęp.

Skracając tę listę do dziesięciu, można na jej podstawie stworzyć taką definicję autorytetu, która opisuje działalność i osobę księdza Andrzeja Szpaka. 

1. Autorytaryzm

Zdania na temat tego czy ks. Szpak jest autorytarny są podzielone – niektórzy   twierdzą, że jego zdecydowania nie można nazwać autorytaryzmem. Inni uważają, że jak najbardziej ks. Andrzej jest autorytarny i twardą ręką zaprowadza swoją dyscyplinę. Można przyjąć, że jego „miękki” autorytaryzm wzrastał na przestrzeni lat, kiedy pracując w niezwykle trudnym wychowawczo środowisku napotykał na szereg problemów i nie wyobrażalnych dla zwykłego śmiertelnika utrudnień. Stąd był zmuszony w permanencji poszukiwać nowych sposobów docierania do ludzi i komunikowania im chrześcijańskich prawd. Autorytarny jest ten, komu wyczerpały się inne formy porozumienia z ludźmi. Chcąc w dalszym ciągu przekazywać owe prawdy i funkcjonować w bardzo wymagającym środowisku, będąc przy tym człowiekiem z krwi i kości a nie pozbawionym emocji cyborgiem, trzeba było zacząć stosować takie techniki przekazu i sposoby komunikowania się, by dotrzeć choć do części środowiska. Autorytaryzm w przypadku ks. Szpaka nie jest typowym stylem sprawowania i nadużywania władzy, który wymaga bezwzględnego posłuszeństwa, nie znosi sprzeciwu i odmiennego zdania. Być może jakiś procent tego stylu przejawia się wtedy kiedy mowa jest o kwestiach absolutnych, związanych z wiarą w Boga i Kościołem. 

2. Popularność

Ks. Andrzej Szpak był swego czasu (przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych) obecny w programie młodzieżowym „Luz” (TVP), w którym uczestniczył w debatach na temat Dziesięciu przykazań Bożych, przedstawionych w „Dekalogu” K. Kieślowskiego. Prowadził tam dyskusje na temat potrzeby przestrzegania przykazań, istoty wiary, religii. Poza tym był kilkakrotnie zapraszany do programów telewizyjnych (głównie w telewizji polskiej) i radiowych o charakterze religijnym. Zrobiono z nim dziesiątki wywiadów i napisano sporo artykułów o jego pracy i specyficznej misji. Nakręcono także kilka filmów dokumentalnych i paradokumentalnych na temat duszpasterstwa wśród narkomanów, pielgrzymki hipisowskiej, czy zlotów zwanych szpakowiskami. Nie można jednak powiedzieć, że jest postacią medialną, popularną i powszechnie znaną w społeczeństwie tak jak przeciętny celebryta. Znany jest i dostępny niewielkiej grupie osób, które w różnych konfiguracjach „przewijały się” przez zloty i pielgrzymki. Jest też zapraszany na sympozja, konferencje naukowe oraz wykłady skierowane do uczniów i studentów.

3. Sprawowanie władzy

Kolejne twierdzenie mówiące o tym, że autorytet musi sprawować władzę, w przypadku ks. Szpaka jest tu nieuprawniony. Wszyscy moi rozmówcy potwierdzali, że można nazwać go przewodnikiem duchowym, ale nie szefem, kierownikiem czy dyrektorem. Przewodnictwo duchowe to raczej wyznaczanie drogi, pokazywanie ścieżek wyborów i możliwości, bez kontrolowania, sprawdzania, monitorowania i egzekwowania posłuszeństwa w tym co ustanowiono odgórnie, co jest charakterystyczne dla przedstawicieli władz. Dlatego zdecydowanie oddzielam sprawowanie władzy od przewodnictwa duchowego ks. Szpaka, o którym traktować będzie kolejny podrozdział.

4. Naśladownictwo

Autorytet to ktoś kogo się naśladuje? Gdyby był to jedyny wyznacznik, ks. Szpak nie mógłby być autorytetem. Naśladowanie nie ma nic wspólnego z dojrzałością odbiorcy, którą powinna wspierać osoba zwana autorytetem. „Naśladownictwo zabija wartość naśladowanego i to w dwu przypadkach rezultatu jaki się osiąga: udane naśladowanie obnaża łatwość dostępu, a nieudane generuje skłonność do poczucia bezwartościowości samego zamiaru (…) Prawdziwy autorytet nie zabiega o naśladowanie, sam zresztą jest otwarty szczególnie na postawy, których wartość nie sprowadza się do naśladownictwa ale do wartości samej w sobie (...)”. Poza tym nie rzecz w tym by naśladować ale by czerpać mądrość i doświadczenie. Ludzie nie naśladują ks. Szpaka, nie jest on dla nich bezwzględną matrycą. Jest kimś więcej niż tylko wzorem, z którego można brać przykład w kwestiach wiary i podejścia do drugiego człowieka. Można by rzec, że jest w obszarze chrześcijańskiej moralności i relacjach z Bogiem „autorytetem specjalistycznym”, który w dzisiejszych czasach jest niezwykle potrzebny.

5. Posłuszeństwo

Posłuszeństwo wiąże się z uległością i raczej bezmyślnym przystaniem na to co oferuje autorytet z jego niepodważalną, niekwestionowaną pozycją. Ta zaś permanentnie jest podważana przez uczestników szpakowisk i pielgrzymek, którzy są skłonni podważyć nawet te prawdy i dogmaty, których przeciętny człowiek, szczególnie chrześcijanin, nie podważa. Nie można zdecydowanie powiedzieć by byli oni posłuszni ks. Szpakowi, czego on sam nie wymaga. Wie bowiem, że spotkania i treści jakie proponuje nie mają na celu uzyskania posłuszeństwa ale powinny prowadzić do refleksji, dyskusji i samodzielności. Z ks. Szpakiem można się spierać, można poruszać najtrudniejsze tematy, ponieważ ma on ukonstytuowane poglądy i przekonania, szczególnie w kwestii wiary. Ta właśnie ugruntowana, stała postawa ułatwia mu dyskusje i rozmowy, szczególnie z wymagającą młodzieżą. Każda labilność, niekonsekwencja księdza spowodowałaby na pewno na brak zaufania.

6. Nieskazitelność

Pomnikowość i nieskazitelność wskazują na to, że autorytet błędnie postrzegany jest jako człowiek bez skazy, znamion słabości i ludzkich ułomności. Także jako ktoś, u kogo po „wykryciu” przez potencjalnych odbiorców najmniejszej wady, przestaje być autorytetem. Taka idealizacja czy nawet „idolizacja” (czyli traktowanie kogoś jako idola, nieskazitelnego, bez wad i cech ludzkich)  prowadzi do tworzenia fałszywych, szybko przemijających, w gruncie rzeczy mało znaczących bożków. Jak napisała do mnie jedna z osób: „wypowiem się chociażby po to by nie mitologizować postaci Andrzeja Szpaka, który jest po prostu dobrym księdzem, który jak każdy człowiek ma wzloty i upadki”. Wady i upadki dostrzega wiele osób, sądzą oni nawet, że nie powinno się pisać o Szpaku, mówić o nim gdyż może być to przejawem „robienia z niego guru”. „Guru” jednak może być przywódcą sekty a nie przewodnikiem duchowym, który nie ma na celu bezwzględnego podporządkowania się i zmiany dotychczasowego trybu życia. Ks. Szpak wielokrotnie okazywał swoje słabości, chwilowe spadki nastroju, smutek, rozczarowania. Wiele razy osoby, z którymi przebywał zauważały emocjonalne wahania samopoczucia i brak energii, czyli normalne przejawy człowieczeństwa.

7. Wyznaczanie norm

Istnieje także mit mówiący o tym, że autorytet wyznacza normy. Jeśliby przyjąć to za pewnik, każdy ustawodawca prawny i moralny stawałby się automatycznie autorytetem. Ks. Szpak wchodząc w środowisko hipisowskie sam najpierw był zmuszony dostosować się do pewnych norm, jakie ustaliła grupa. Musiał przyjąć pewne standardy postępowania i zachowania się. Wiedział, że gdy złamie je i będzie się starał się wprowadzać swoje zasady, ludzie go odrzucą. Przystawał więc na swoiste traktowanie odmienności religijnej i światopoglądowej, zgadzał się na nawet najbardziej absurdalne dyskusje podczas mszy, przygarniał łamiących prawo przyjmując, że nikogo nie można odrzucić. Te normy jednak, częściowo pokrywały się z widniejącymi w regule zakonu, do którego należy. Ks. Andrzej Szpak sam raczej nie tworzy praw, zasad czy reguł postępowania. Przejmuje je z pokorą od swoich mistrzów i autorytetów. Wśród nich wymienia zawsze najpierw swoich rodziców. Mamę, która była uosobieniem świętości i bardziej chwaliła niż ganiła oraz ojca, który zaprowadzał dyscyplinę i uczył ciężkiej pracy. Ogromne znaczenie mają dla ks. Szpaka osoby święte, przede wszystkim Jan Bosco ale także św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu, św. Maria Teresa oraz błogosławiony Jan Paweł II. Wśród świeckich najczęściej padają nazwiska naukowców i myślicieli, takich jak: profesor psychiatrii Antoni Kępiński (1918 – 1972), hinduski myśliciel Jiddu Krishnamurti (1895-1986), Mohandas Karamchand Ghandi zwany Mahatmą (1869 - 1948), wśród księży zaś: ks. Jan Palusiński (ur. 1934), twórca festiwalu muzyki religijnej Sacrosong, ks. Mieczysław Maliński (ur. 1923), autor kilkudziesięciu książek, ks. historyk Mieczysław Żywczyński (1901 -1978) , bp Janusz Zimniak (ur. 1933), Mieczysław Majewski (1929-1999) ks. profesor katechetyki, SDB i Wacław Świerzawski (ur. 1927), ks. profesor nauk teologicznych.

8. Stanie na baczność

Mit ten nie dopuszcza możliwości partnerskiej rozmowy z autorytetem i partnerskiego z nim przebywania. Zakłada, że każda polemika, rzucanie wyzwań (w sensie nie poddawania się), nieuleganie czy spór jest z autorytetem wykluczony. Stania na baczność jednak wymagają tylko ci, którzy mają wyjątkowo niskie poczucie własnej wartości oraz zostali przez innych przekonani, że tak należy, z racji wieku, stażu pracy, doświadczenia, przeżytych wyjątkowych zdarzeń, sytuacji, trudów życia i tym podobne. Ks. Szpak zaś nie wymaga zgadzania się z nim we wszystkim i na wszystko. Wręcz przeciwnie, pełniąc dla niektórych osób rolę ojca duchowego, starał się zachowywać tak jak ojciec. To znaczy: rozmawiał, tłumaczył, wysłuchiwał, polemizował, usiłował zrozumieć, przyjmował trudne wyzwania i nie wymagał przy tym pozycji wertykalnej. „Był, jest jak port, do którego się zawija, nabiera wody, jedzenia, refleksji i płynie dalej”.

9. Odrzucenie przez dojrzałych

Następny mit funkcjonujący w społeczeństwie mówi o tym, że autorytetów potrzebują tylko młodzi, niedojrzali, poszukujący a ci, którzy już dorośli do swoich mądrości wszelkie autorytety odrzucają, zwyczajnie nie są im potrzebne. W rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie. Młodzi, jako, że przechodzą fazę „wielepiejstwa”, odrzucają autorytety a osoby dojrzałe, doświadczone, mądre ich poszukują. Dowodem na to są listy od zaniepokojonych rodziców do ks. Szpaka, którzy proszą go, traktując jako autorytet o wsparcie w postępowaniu z dorastającymi dziećmi. Jedna z matek, zatroskana o los swojego syna i jego dziewczyny, pisze: „Księże, proszę im pomóc, dać im Boga, proszę o modlitwę i wykorzystanie swojego autorytetu i wiedzy w przekonaniu ich”. 

10. Ustanawianie siebie jako autorytetu

„Trudno o większe nieporozumienie niż założenie, że autorytet może być efektem intencjonalnego działania w myśl postanowienia: będę tu, w tym, dla tych autorytetem. Ktoś kto dąży do tego by otoczenie się z nim liczyło, działa na skróty, co generuje iluzoryczny efekt w postaci popularności, uległości (…) pozorowanych racji, zacierania śladów po własnej niekompetencji, nerwowego reagowania na przejawy odmowy uznania (...)”. Autorytet nie może być jednak przedmiotem gry w technologie społeczne. Rodzi się on na podstawie tego jaki jest i jak postępuje. Tu z całą mocą można powiedzieć, że ks. Szpak nigdy o sobie nie mówił jako o autorytecie. Nie był i nie jest zadufany, wyniosły, nie dąży do tego by mieć posłuch. Jakby powiedzieli starzy hipisi: robi swoje, jest sobą. 

 

Analizując autorytet w perspektywie pedagogicznej, Witkowski przedstawia „zasadę sześciu A”, jaką wypracował pod wpływem Rene Girarda i jego odczytań dramaturgii Wiliama Szekspira. Owe 6A, bardzo pasujące do osoby ks. Szpaka, oznacza iż autorytet jest autonomicznym autorem autotelicznych aspektów autentycznie afirmowanych. Autonomia oznacza niezależność sądów a nawet ich niepopularny (szczególnie w środowisku osób duchownych) charakter, autorstwo zawiera w sobie cechy osobistego firmowania treści, bez zasłaniania się innymi autorami (choć niejednokrotnie powołuje się na swoich mistrzów) autoteliczność odsyła do wartości samych w sobie, tych uniwersalnych, boskich. Aspektowość dotyczy postawy, która oznacza zdolność wyróżniania rozmaitych ważnych kontekstów w zakresie wiedzy, znajdowania istotnych szczegółów w większej całości zaś autentyczność wskazuje na własne pasje i zamiłowania.

 

Zatrzymując się na chwilę przy tej zabawie chętnie opisałabym autorytet ks. Szpaka na zasadzie 8xA jako audytywnie argumentujący antropocentryczny autsajder animujący auspicyjnie, altruistycznie  afirmującego amicusa. Audytywnie argumentujący czyli słyszalnie, zrozumiale przekonujący, uzasadniający swoje wypowiedzi, przedstawiający swoje racje nie za pomocą teoretycznych definicji ale praktycznych odniesień i doświadczeń. Antropocentryczny czyli stawiający człowieka, jego problemy, godność, wartość w centrum zainteresowania ale nie do końca w sensie filozofii sofistycznej, gdzie „człowiek jest miarą wszechrzeczy”. Ks. Szpak też bywa autsajderem – wśród hipisów, mimo iż został w pełni zaakceptowany i niejako sam stał się „hipisem”, zawsze jednak najpierw jest księdzem. To ważna uwaga dla osób próbujących wchodzić w specyficzne, zamknięte środowiska w celach wychowawczych czy opiekuńczych. Nie można bowiem naśladować osób, którym chce się pomagać. Nie można w pełni „wchodzić w ich skórę”, wyglądać jak oni, zachowywać się jak oni, tak samo spędzać czas. Należy natomiast będąc sobą bezwzględnie akceptować daną jednostkę i grupę oraz próbować szukać wspólnych kodów porozumienia. 

(fr. książki Karoliny Kmiecik-Jusięgi pt. SZPAKU. METODY PRACY KSIĘDZA ANDRZEJA SZPAKA  Z „MŁODZIEŻĄ RÓŻNYCH DRÓG”, wyd. WAM, 2013)

 


Copyright © PROFILAKTYK.org